środa, 29 lutego 2012

piątek, 24 lutego 2012

Dziwny i straszny...

Dzieeeeeeń dobry! Zacznijmy od spraw organizacyjnych. Więc będę dodawał posty co tydzień (w piątek, sobotę lub niedzielę). Chyba że będzie coś ultra mega zajebistego, to piszę inaczej. BUJA!

Poniedziałek był w mojej świadomości końcem tygodnia... Lekcje spoko, dużo luzu. Powiem dlaczego. W SGJ co roku jest Dzień Kultury Angielskiej, więc opisujemy kraje w których językiem ojczystym/urzędowym jest angielski. W tym roku padło na nas. Braliśmy udział w przedstawieniu całą klasą więc próby we wtorek i środę sprawiły że cały dzień na próbach. Dużo robiłem jak na pierwszą klasę. Brałem udział w głównej roli w tym wystąpieniu, mówiłem tekst o sporcie na 1/4 strony, potem śpiewałem "Where the wild rose grow" . Ogólnie świetnie nam to wyszło. We wtorek dostałem zjebkę od taty, że niby się nie uczę -,- . Foch na 2 dni :D . Oceny mam dobre, ale rodzice mieli lepsze i ich chore ambicje każą mi kuć jeszcze więcej -.-. Efekty? Korki praktycznie na przestrzeni całego tygodnia :C .

Super słit,  A TU WERA SIĘ POCIĘŁA ;C .
Zaczęło się w sumie w niedzielę. Jakiś taki zwykły dół, jeszcze jej pojebana psiapsiuła się zaczęła ciąć, bo jakiś macho ją rzucił i ona się też zaczęła. Ja do niej, co ty odpierdalasz? Na początku nie brałem na serio, ale w poniedziałek miała 15 cięć -.- Wgl, mieliśmy niezły zonk z Emi, Izką i Anią co robić. Zaczęliśmy grozić pocięciem, ale ona się wydarła na nas że nie :C . Już wszystko wypróbowaliśmy, ale nic nie pomaga, słowem moja dziewczyna utonęła w kompleksie... Chyba w pon nakabluje pedagog, tak wiem że to chamskie... ale nie widzę nic innego. Po za tym co za zj... nieodpowiedzialny argument, że to moje ciało?? Potem jak będą blizny będzie piękna pamiątka po okresie dojrzewania... Sprawia mi to ulgę, przyjemność... Ta, zwłaszcza jak płakałaś z bólu... Już sam chciałem, ale nie... Kali nie być emo, Kali być szczęśliwy. Czasem myślę o samobójstwie, ale nie teraz, nie jestem przygotowany, po za tym mam dla kogo żyć. Fakt, niektórzy ludzie mnie dobijają, ale ogółem jest ok. No to spk, chyba już wszystko, najwyżej editke zrobimy. Pa :) .


PS Sory za dużo wulgaryzmu.  

poniedziałek, 20 lutego 2012

Odchodzę.

Nieodwołalnie. Nie mam ochoty już pisac. Myślałam, że mi to pomoże, ale pisałam notkę o dzisiejszym dniu 5 razy, próbując, żeby była jakaś zabawna, wesoła. Ale nie potrafię. Jeszcze na Optymistycznym Pesymiźmie Kicia napisała kiedyś, że moje notki są tymi beztroskimi, pokazującymi jak fajnie jest w SGJ. Ale potem pojawił się Bartek K., przestałam przyjaźnic się z Kornelią, nawrót choroby. Lecz najgorzej nie było, dało się przeżyc. Teraz się to zmieniło... A dokładniej o moim odejściu zadecydowało dzisiejsze wydarzenie. Na przerwie chciałam się pociąc... I pier**le, nagle wszyscy mnie lubią, przekonują, że to głupie. I co z tego? Moje ciało, robię z nim co chcę. Na każdej przerwie oni to robią, każda rana symbolizuje jedną raniącą mnie chwilę. Dwie osoby, które i tak nazywam przyjaciółmi, niszczą mi wewnętrznie życie. Izuś chciała jednej z nich o tym powiedziec, ale po co? Wolę, żeby robili to dalej, nie mieszam się w życie innych. Wolę, kiedy to mnie boli, a ich nie.
Chcę wyzdrowiec - chyba tylko to marzenie nie zmieniło. Bez zbędnego przedłużania... Lisek zostaje adminem, wejdź na mój profil, komentuj blogi, które obserwuję. Anka i Marcin niech dalej piszą, teraz ty, Lisiu, tu rządzisz. Rób co chcesz. Proszę cię tylko o jedno - zostaw moje notki, jeśli chcesz, ale usuń resztę rzeczy świadczących że tu kiedykolwiek byłam. Możesz zmienic adres bloga, wszystko. Ale zapomnijcie o mnie, chcę zacząc wszystko od nowa.
Do tych co czytali - przepraszam za mój pesymistyczny tok myślenia, dowalanie, zmiany nastroju. Dziękuję za to że i tak ze mną wytrzymaliście. Żegnajcie. Jako autora - na zawsze.

sobota, 18 lutego 2012

Kulig ! :)

Wczoraj pojechaliśmy na kulig z klasą i inną szkołą do Runowa .
Pojechałam autobusem i prawie się spóźniłam. Byłam dokładnie o 10. Były 2 autobusy. W pierwszym była inna szkoła i inne klasy i kilka osób z naszej klasy. Po ok. 15 minutach byliśmy na miejscu. Najpierw przyjechał kulig i wziął 1 grupę. A my mieliśmy ognisko. Upiekłam tylko kilka pianek. Po mniej więcej 30 min. Konie i sanie wróciły i pojechaliśmy my,  czyli ja, Daria, Hela, Agata, Kamil, Piotrek, Patrycja, Marka, Łukasz, Oskar i więcej nie pamiętam. Ja z Darią jako pierwsze się wywróciłyśmy, ale szybko się pozbierałyśmy i wsiądłyśmy. Potem przy następnym zakręcie wywróciłyśmy się i ostatnie sanki (Agata, Hela, Kamil, Piotrek) I w tym czasie chłopacy się z nami zamienili. Dalej normalnie jechaliśmy ale oni ciągle się przewracali. I oczywiście wszyscy rzucali się śnieżkami. Ja nie, bo od wody moje rękawiczki robią się brudne i zmieniają kolor. :/ Wróciliśmy i zrobiłam sobie kiełbaskę. :) Kilka osób zauważyło, że jestem nadal sucha i chcieli mnie umyć. Ale jak mnie złapali za ręce za nogi już się nie udało. Potem Ada się do nich dołączyła i lekko dostałam śniegiem, ale ktoś tak mocno ubił śnieg i walną mnie nią w twarz i w brzuch. I przez jakieś 15 min bolało. No i tyle. O 13.15 wyjechaliśmy (każdy mokry) i o 13.40 byliśmy. Szkoda, że nie wcześniej, bo uciekł mi autobus :/ i musiałam pół godz. Czekać. W końcu autobus przyjechał i wróciłam do domu. To na tyle. Pa :*

środa, 15 lutego 2012

Początek tygodnia u Wery.

'Początek tygodnia' w środę... Pewnie mądrzy ludzie domyślili się, że opiszę wszystko od poniedziałku. Ja bym o tym nie pomyślała, ale to dziwne nie jest. Wera nie rozumuje. Nigdy! Więc moje komentarze nie zawsze są błyskotliwe i zrozumiałe dla tych co nie są Liskiem albo Marcinem. Dziwne, że dla Lisia wszystkie moje głupie i niezrozumiałe wywody zawsze mają sens. Te 13 lat robi swoje.
Oki-doki-loki. Poniedziałek. Pamiętam, że nie było Anki, ale mimo to było fajnie. Przerwy spędzone z... hym... Marcinem, Emi i Bartkiem P. Ostatniemu nie chciało się mnie słuchac, ale zbytnio mnie to nie obchodziło. Zobaczyłam się z Cinkiem pierwszy raz od środy w pierwszym tygodniu ferii, więc ogólny zaciesz. Hym... Co jeszcze było? Jak szliśmy na wf Emi się przypomniało, że nie zapłaciła za teatr, więc nie podręczyłam Bartka P. moją rękawiczką. A szkoda.
Wtorek, Walentynki. Nie wiem czy z dużej, czy z małej się to pisze, ale szczegół. Pojechaliśmy do wspomnianego wcześniej teatru na jakieś przedstawienie. Z Paulą nie mogłyśmy z tego. Udawałyśmy, że krzyczymy do kobiety, która grała Pestkę, modliłyśmy się, żeby się skończyło i obiecałyśmy sobie, że będziemy chodzic do kościoła. Może Paulina, ja za nic. :D
Jak jechaliśmy autobusem to 3/4 osób z klasy składało życzenia dla Liska, które potem wysłałam jej esem. Max zabrał mi fona, bawił się nim, potem Marcin też. W drodze powrotnej nic nie ogarniałam. Opierałam się o szybę i pisałam trochę z Lisiem.
Potem poszliśmy gdzieś z Marcinem. Fajnie było. ;3 Kocham go wywalac na śniegu. Po dwóch godzinach <około> zadzwoniłam do mamy, która teraz zamiast grozic mi 'Zabiorę ci kota!' mówi: 'Powiem tacie!'. Oczywiście, o tym że mam 'kolegę'. Psychika mojej mamy nie pojmuje tego, że jej córka ma chłopaka. Od razu chcę przeprosic Boba Marleya <nie przewracaj się w grobie!>, Ras Lutę i Habakuka (najlepsi <33), bo żeby zdobyc płytę dla Cinka wmówiłam rodzicom, że zaczęłam słuchac heavy metalu (śmiech na sali). Ogólnie wtorek średni, ale dało się przeżyc.
Dzisiaj. Ciągle obserwowałam 'dwie osoby' i mówiłam do Luizy po każdym przytuleniu z kimkolwiek 'Szybko się uczę' z miną: :/. Na jakiejś przerwie Emi z Pauliną kłóciły się z Izą o mnie, a potem dwie ostatnie z Mają jeszcze mnie podnosiły. Zdecydowanie najlepsza przerwa, gdyby nie właśnie te 'dwie osoby'. Zresztą zapewne jeszcze trzecia do nich dojdzie. Będę sobie musiała ich zapisywac.
Co jeszcze było? Próba na przedstawienie o Australii na angielskim i po lekcjach. Na tej drugiej Paulina, Maja, Michał i reszta osób z wyjątkiem mnie i Moniki miała zajar z piłki. Dzieci nigdy na piłce nie skakały -,- Ogólnie to było nas 7/16 osób, bo niektórzy uznali, że nie przyjdą, bo: a. nie mogą, b. mają krótkie kwestie albo c. nie chce im się. Tak na prawdę to wszyscy myśleli o odpowiedzi c, ale wmawiali a lub b. Dzisiaj jaki humor? Chyba niezły, tylko muszę skończyc z obserwacją tych osób, bo będę miała paranoję. Wynajmę kogoś, żeby robił to za mnie, muszę od tego odpocząc...
Oki, to tyle. Paa.

sobota, 11 lutego 2012

Kilka ostatnich dni ferii

Hejka ! Co tam u was? ^^

Przez te ostatnie 3 dni ferii nic takiego ciekawego nie robiłam.
A właściwie krótko wam napiszę .

PIĄTEK 10.02.2012.
Namalowałam ostatni z moich 4 obrazków Pt. „Cztery Pory Roku” A.Vivaldi. Było to lato. Jak zawsze rysowałam je ok.4 godz. Starałam się.
Jak wam się podoba? (Nie chciało mi się wszystkich obrabiać, więc macie tylko Zima, tematycznie)


Następnie o 17 (chyba) poszłam do Wery ^^.  .YaY.
Zaprosiła mnie na HORROR. No i wiecie co. To było HORROR. Prawdziwy. A nie to co oglądałyśmy z Anką i Werą. Tytuł brzmi (nie pamiętam, ale ja Wera to przeczyta to edytuje i wpisze :P ). No i ja ogólnie przez drugie pół filmu miałam zakryte oczy. NO oprócz rzecz jasna 13 scenie. :P Nie będę tego tłumaczyć bo weźmiecie mnie za … (nie wiem jak to nazwać, ale kogoś dziwnego, może zboczonego, nie chce mi się wymyślać przymiotników i rzeczowników). Ale w tym filmie był taki jeden słodki chłopak, po prostu (ideał nie do końca, ale b. fajny). Dalej głównym bohaterem był kosmita z tyłem głowy dyni w czerwonej jednoczęściowej pidżamce i z WORKIEM NA ZIEMNIAKI, a nie na śmieci Wera, bo worki na śmieci są z plastiku a nie z materiału, ale żeby był kompromis zadecydowałyśmy, iż ów przedmiot jest workiem na pranie (jakkolwiek to wygląda). Dalej zadzwoniłam po mamę żeby po mnie przyszła, bo się tak bałam. Ale jak to moja mama poszła sobie gdzieś bez telefonu. No i mój kochany brat po mnie przeszedł. No i tyle. Z wczoraj.

SOBOTA 11.02.2012.

Wstałam o 10. O 11.10 umyłam się ubrałam i zaczęłam dzień. Miałam posprzątać mój pokój z przyborów malarskich, które leżały od wtorku 1 tyg. Ferii. I naszło mnie na sprzątanie. Więc posprzątałam a raczej ogołociłam mój pokój.  Bo zawsze jak sprzątam z mojego pokoju ubywa połowa przedmiotów. Teraz zostało na tym, że jedna półka w szafie jest pusta i większość mojej nadbiurkowej półki . Trwało to mniej więcej od 12 do 18. Razem z wszystkimi pracami domowymi, czyli zmyciem podłóg, wywieszeniem prania i opcjonalnie zmyciem naczyń. No i jakoś tak o 16 mój tata wrócił z pracy i powiedział, że jutro pojedziemy do IKEA (nwm jak się odmienia). A jak tam to też po ciuchy, ogólnie miałam go poprosić żebyśmy pojechali, bo kilka shirtów są za krótkie i chcę je wymienić na nowe. Poza tym zaczęły mi się podobać bluzki na jedno ramię, a szczególnie takie sweterki. Już czaję się na taki jeden za 79 zł z CUBUS.  Czyż nie jest fajny?

Oto również kilka z bluzek, które mam na oku

Do tego kilka t-shirtów białych , bo takie najbardziej lubię. Jeden jasno szary długi sweterek i chcę jakieś rurki jasno szare. Ogólnie na przyszły rok mam taki pomysł, żeby nie nosić do szkoły żadnych bluz, tylko sweterki, bo w nich lepiej się czuję. Czyli ogólnie tak:
Trampki, rurki, tunika lub t-shirt (ewentualnie nierozpinany sweterek), długi (czasami krótki) sweterek, naszyjnik lub chusta.

No i to tyle na dziś. Jutro na zakupy.

PS Zaczęłam zapuszczać włosy chcę mieć do mniej więcej pasa. I zaczęłam sobie robić bransoletki z muliny. Werze już jedną zrobiłam a’la warkoczyk taka super prosta do zrobienia.
No Narka :*

czwartek, 9 lutego 2012

Wczoraj.

Hym... Wczoraj zbyt fajnie nie było. Przeciwnie. Gorzej byc nie mogło. :(
Wstałam o 6 rano, czyli jak na ferie zdecydowanie zbyt wcześnie. Ubrałam się, wzięłam wszystkie wypisy, wpisy ze szpitala, wyniki badań i pojechaliśmy do Gdańska. Mój tata pojechał do pracy, a ja do 10:30 czekałam na cystografię. Ogólnie powinnam miec to badanie o 10:00, ale poszłam na nefrologię (pielęgniarki się cieszyły :D Te mnie chyba lubią, nie jak te w Warszawie). Przeraża i zasmuca mnie, że jak tam weszłam to połowa oddziału powiedziała 'Hey, Wera. Co tam?'. Zdecydowanie zbyt często tam jestem.
Cystografia taka jak zawsze. Na korytarzu ciągle ktoś krzyczy, pacjenci wychodzą cali w łzach. Ja wpadłam w jakiś amok, rzucałam się o ściany i teraz wszystko mnie boli.
Yh... Po tym badaniu byłam tak wyczerpana psychicznie i fizycznie, że zbytnio nie pamiętam co dalej było. Musieli mi wymienic wenflon, bo żyła mi nie wytrzymała. Miałam USG. Coś tam wyszło, że pod lewą nerką ten krwiak się nie zmniejszył, ale powinnien się wchłonąc. Pytali się mnie czy mnie czasem coś boli, powiedziałam, że nie, jak zawsze. Czemu? Z głupiej niechęci do szpitala.
Oki-doki. Później liczyli mi eGFR, porównywali wyniki z grudnia, kazali pokazac zeszyt, w którym mam zapisane ciśnienie, które mieżą mi raz na tydzień. Siedziałam i tylko przytakiwałam. Mój tata opowiadał o tym jak się wszystko zaczęło, bo pierwszy raz na dyżurze był ten lekarz. Opisac 12 lat mojej choroby w 20 minut. Szacun.
Doktor powiedział, że w maju będę miała znowu cystografię. Pff... Jeszcze czego. Z mostu szybciej skoczę. Miałam to 5 razy i nigdy więcej. Ogólnie jakaś tam poprawa jest. Potem oczywiście niby miłe pytania typu 'No a jak w szkole? Masz jakieś przyjaciółki? Jak się uczysz? A zwierzaka jakiegoś masz?' Zawsze te same. :/ Mogliby chociaż trochę się wysilic i zapytac o coś innego. No ale potem wbicie noża w plecy - 'Coś z drugą nerką się dzieje. Kiedy miałaś tą operację? We wrześniu zeszłego roku, tak? A więc posłuchaj. Coś mi się tam nie podoba, więc umówmy się na tomograf, okey?'. I co ja mam powiedziec? Nie, nie chcę? Jeśli mam zamiar odmówic cystografii to tomograf zniosę. Ale wiem jak się zaczyna. Najpierw tomograf, potem cystografia, operacja. Może mnie jeszcze do tego piekła wyślą <czyt. chemia>. O nie. Raz tam byłam i nie. Chcę miec włosy i nie chcę wymiotowac przez tydzień.
O 16 byłam już w domu. Odwinęłam niektóre bandaże, żeby zobaczyc rany, a te które mi przeszkadzały zdjemowałam. Ogólnie wyglądałam jak mumia i zombie w jednym.
Na gg pisałam z Anką i Cinkiem, trochę o badaniach, trochę o innych rzeczach. Czas szybko zleciał, prawie skończyłam 'Telefon' Michael'a Connelly'ego. Teraz będę czytac lekturę. Jestem na 60 stronie. Ale chyba przeczytam streszczenie. :D
Hah. Trochę chyba zbyt dużo o mojej chorobie dzisiaj było...
Edit: Zdjęcie z wakacji. Brakuje mi ich :(
Ręce Liska. Z tyłu widac pola, gdyby iśc trochę dalej torami doszlibyście do Strumyka. To tam jest najlepiej. Zawsze tak było i zawsze tak będzie. :)

wtorek, 7 lutego 2012

Nartki :)

Siema Eniu!


Dzisiaj ledwo żyję. Od 10 męczyłem się na czerwonych trasach w Szklarskiej Porębie. Ciągle tęsknię na Czuczem i jej piękną właścicielką... Właściwie to nie ma co opisywać, jeszcze się nie wyglebałem, ale liczę na Glebę Roku :D . W końcu dodam siebie do Nas. Dam swoje sexi zdjęcie, everybody happy :D .

poniedziałek, 6 lutego 2012

U Czu Czu

Miałam nie pisac, ale coś mi się nie udało... 4 dni, i tak nieźle.
Wszyscy wyjechali. :/ Prawie. Anki nie ma, Marcina, Emi chyba też, Luiza... Dobrze, że przynajmniej Lisiu został. I Olga, Monika. Ale i tak czuję się jakoś pusto. :( Nie widziałam się z Cinkiem od środy, nie pisaliśmy od soboty, zapewne dlatego.
Oki, co ja wczoraj robiłam? Byłam z Anką. :D Przede wszystkim - brawa dla mnie. Myślałam, że Anka wyjeżdża w pierwszym tygodniu. Tylko o 8 dni mi się pomyliło. I tak nieźle.
Poszłyśmy nad Strumyk, ale pies Karoliny <dobrze pamiętam?> poszedł za nami. Wychodził ciągle na ulicę. Jakiś facet pokazał nam ręką, że mamy go zabrac. Anka do niego: 'Weź idioto, nie mój pies'. A potem jak pojechał: 'On miał okno otwarte, co nie...?'. Szłyśmy po torach, bo fajniej. Co chwilę w ziemi były takie dziury. Ja się ich bałam. XD Najlepsze jak Ania powiedziała: 'Do każdej dziury można coś włożyc'. Moje oczy - o.O. Jak powiedział kiedyś Marcin - 'Ah, te niedopatrzenia w tekście'.
Przez cały czas jak szłyśmy darłyśmy się: 'CZU CZU!' albo <to raczej ja> 'KOTY! KOTY! KOTY!'. Nie przyszła. :( Chyba już nie wróci... Piratki też nie ma. :( Z Olgą łączymy się w bólu po stracie kota. :(
Doszłyśmy do dosyc dużego pagórka. Chciałyśmy przyjśc jeszcze raz i zjechac z niego na sankach. Byśmy sie zabiły, ale mówi się trudno. Jak wracałyśmy to Tofik <ten pies co za nami poszedł> nie chciał iśc. Krzyczałyśmy żeby przyszedł, a ten idiota pobiegł tak jak szłyśmy najpierw *facepalm*. Poszłyśmy torami, a on przez pola, koło domu Maksa L. i Adriana. Ale i tak Tofik jest fajny. Ma dredy. XD
Jak wróciłam to na gg z Liskiem sporządziłyśmy listę co będziemy robic podczas wakacji. Lisiu - miałam jeszcze kilka pomysłów. Zapisałam je sobie na ręce, a potem poszłam się myc, wszystkie się zmyły. Żadnego nie pamiętam. XD Na to się chyba trzeba leczyc... I ta twoja piosenka. :D Nie mogę z niej.
Oki. To jeszcze napiszę o niedzieli. Byłam u Lisia. :) Pograłyśmy trochę w Simsy, pogadałyśmy, a potem miałyśmy iśc nad Strumyk, ale Lisek chciał najpierw do swojej babci po coś tam. O! Po kasę! Ja cały czas mówiłam o tym, że będę rządzic całym światem :D Bo będę! Jak KTOŚ załatwi mi w końcu tą Europę...
Lisek chciał przejśc koło budowy, więc poszłyśmy krótszym przejściem przez takie podwórko. Nie pamiętam kogo, ale Lis może tam sobie przechodzic kiedy chce. Błąd. Tam był taki śliiiiiiiiiczny kotek. <33 Zakochałam się. Ale Lisek zaczął mnie ciągnąc, że nie mój kot. Ja, że go im zabiorę. XD A potem taki facet co tam mieszka wyszedł. :D Zdjęcia kici:


Robione fonem, dlatego słaba jakośc, ale pierwsze nawet ładnie wyszło. Hym... Jak wróciłam jarałam się dwiema rzeczami. Pierwsza:


Ciasto z maryśką. Gdybym była głupsza <tak, da się> to bym cpała. No ale chcę jeszcze trochę pożyc <moje nerki + marycha, amfa itp. = Kaboom! Wery nie ma>. To przez to reggae zaczęły mnie wgl obchodzic. Ruch Rastafari uważa, że marihuana powinna byc legalna. Co więcej - w swoich obrzędach, regularnie cpają i posługując się jakimś cytatem z Biblii udowadniają, że Bóg chciał żebyśmy wykorzystywali rośliny tak jak chcemy i w jaki sposób chcemy. Mądre nawet.
Druga rzeczy to mój ukochany Simon's Cat. Zastępuje mi Czu Czu. Z Olgą w 6 klasie na przerwie oglądałyśmy książkę z nim. <33 Oto i on:

Normalnie kocham tego kotka. <33 Dobra, notka wyszła dłuższa niż myślałam. Pisałam ją 40 min!! Nieźle. Paaa!

niedziela, 5 lutego 2012

Sue Sue!

?! Czemu takie powitanie? 
A bo tak c'nie Wera . A tak na serio tak witają się Simowie. Mam taki Simowy Czas. Od początku ferii. Godzina, dwie ewentualnie 4. Usunęłam nową rodzine i zaczęłam grać moją starą Simką, która nazywa się Karmina Lucard. Była wampirem, ale za dużo podróżowałam i często miałam nastrójnik "Osłabiona" ze względu na słonce.
Ok. Zacznę ją przedstawiać.




Moją ulubioną simką Karmina Lucard. Ma 21 lat (młody dorosły). W wieku nastoletnim z rodzinne wsi przeprowadziła się do bliskiego miasteczka Sunset Valley. Zaprzyjaźniła się z właściwie z każdym kogo tam poznała i zaczęła być sławą. Teraz jest najsłwaniejsza w mieście. Kocha podróżować i dzięcki jednej z jej cech, którą jest odwaga wypełnia wiele misji i zdobywa punkty wizy. Z zawodu jest rzeźbiarką robi najlepsze rzeżby. Jest duszą artysty i zręczną rzeźbiarką. Karmi ma wiele hobby. M.in. jest wynalazcą, majsterkołiczem, zagorzałym sportowecem i ogrodnikiem. Gra trochę na gitarze, fortepianie i kontrabasie. Ostatnio po wizycie we Francji zaczęła wyrabiać nektary. Simka ma wielką kolekcję drogich kamieni i metali i nieco mniejszą kolekcje owadów. Niedawno otworzyła galerię z kamieniami. Ma własną zakupioną plaże i basen. Uwielbia kolor morski , muzykę reggea roots (cokowiek to roots znaczy) i homara z wody.

Kilka następnych postów to jej zdjęcia.

Buziaczki . ! PAPA

sobota, 4 lutego 2012




   Noo... buty na snowboard są ;) [wiedziałam, że mama się nie oprze, bo nie chce żebym wypożyczała;]. snowboarding...
  

Połączenie sanek i snowboardu ;D;D
===========================
About NIRVANA
Rape me – utwór jest potępieniem gwałtu, najgorszej formy przemocy według Kurta.
Smells Like Teen Spirit – chodzi o tani dezodorant Teen Spirit. Na ścianie napisali Kurtowi, że pachnie jak Teen Spirit, którym naznaczyła go jako swoją własność pewna dziewczyna.
=============================
Dowiedziałam się jeszcze, że mój tata zna kawałki Rammsteina. ;] heh Zespół na R+ :D.
Zapytałam się co zaczy pasmarti po rosyjsku. Tata powiedział, że posmarkać to sobie mogę :) to było posmatri – popatrz.
Albo zdanie w 'Keine Lust ' :
Ich hätte Lust mit großen Tieren 
Hab keine Lust es zu riskieren  -
Miałbym ochotę z wielkimi zwierzętami, lecz nie mam ochoty ryzykować.
PAA...

czwartek, 2 lutego 2012

Nuudzi mi się : / Czu Czu :(

Nie mam co robic, więc coś napiszę. Niby mam z kim siedziec, wczoraj z Moniką, dzisiaj z Luizą. Ale i tak się nudzę. Siedzę na gg, czekam aż ktoś napisze, ale poza pojedyńczymi przyjaciółmi z nikim nie rozmawiam. Okey, ci 'przyjaciele' to Luiza. Koniec. Bardzo mi z tego powodu miło... Tym bardziej, że obiecałam, że do nikogo już nie będę pisac pierwsza, przynajmniej na razie. Na przykład moje rozmowy z Luizą, Marcinem albo z Dominiką - nigdy nie piszą do mnie pierwsi :( Dlatego koniec.
Zanim coś jeszcze napiszę to jedna wiadomośc - nie będę przez jakiś czas pisac. Nie mam ochoty, może nawet odejdę z bloga. Jakoś czuję, że nie ma to zbytnio sensu. Przy okazji - sory, że powstarzam 'piszę'.
Czu Czu i Dixi nie ma. Czucz przyszła na jeden dzień, a teraz znowu jej nie ma. Nwm co się dzieje. Smutno mi :(
Niedługo jadę do szpitala. Tak szczerze to się nawet cieszę. Nie za bardzo wiem czemu, ale chcę znów jechac te 5 godzin do Warszawy. Głupia jestem... Trudno. Zdarza się.
W drugim tygodniu większośc moich koleżanek/kolegów wyjeżdża. Przynajmniej Lisiu i Monika zostają. Zapewne Maks L. i Adrian też. Mam książki, muszę się pouczyc z geografii...  Dowala mnie to. Jak zresztą wszystko. Tęsknię za Czu Czu.
Nie mam nawet o czym pisac, ale nie przestaję. Nikt nic nie pisze, więc ja muszę.
Hah. No dobra, to o czym? Znowu czytam książki Michaela Connelly'ego. Akurat teraz "Telefon". Fajne. Kryminał o prostytutce.
Zdjęc nie mam. Znowu. Przeżyjecie. Nie mam komu/czemu robic zdjęc.
Piszę kompletnie bez sensu, wiem. Ciągle klikam enter, żeby zacząc jakąś nową myśl. Gdybym ją chociaż miała. Chce mi się zrobic jakąś pesymistyczną notkę ze względu na Czu Czu, ale mi nie wychodzi. Raczej jakaś zamulona i niezłożona. Nie chce mi się nawet zbytnio pisac, no ale co mam robic? 
Kurde no... Co za... Ah, nieważne. Głowa mnie boli. :/ Czekam na 18:18. I tak ją pominę. Jak zawsze. No ale nie obchodzi mnie to. I tak wiem, że Lisiu o mnie myśli. Albo Marcin. Ale raczej Lisek.
Znowu oglądam 'Klątwę 2'. Tym razem sama. Teraz bardziej się boję. To dziecko mnie przeraża. Yh... Jak mi się nudzi!! Niech mnie ktoś stąd zabierze, bo się zabiję!! Albo będę miała taką rękę jak Lui.
O czym by tu napisac? Wczoraj u Moniki bawiłam się ze świnkami i z jej psem, Tobim. Szpanowała mi tym, że zna każdą świnkę na kalendarzu z takiego forum o tych zwierzakach. Fajnie było. :)
Dzisiaj z Luizą pisałyśmy z takim Mikołajem na gg. Do końca nie ogarnęłyśmy o co z nim chodzi, bo do Lui pisał, że nazywa się Hania. Miałam z tego zajar. :D Potem Kacper miał w opisie "Hej:)", a ja głupia mu napisałam "No to hey :D", no ale mi nie odpisał. :P
Teraz już nie mam z kim pisac, a co do notki - już nie mam co napisac. Nic ciekawego nie przychodzi mi na myśl. Okey. Paa.

Wyjazd will be coming...

Troszkę czasu nie pisałem, wynikało to głównie z braku dostępu do kompa, bo na fonie blogger mnie nie chciał :( .
A więc w poniedziałek głównie nic nie robiłem. Byłem chory i nie mogłem pojechać do Wery, żeby szukać jej kotów (opowie jak wróci). Generalnie oglądałem trochę meczów na YT, głównie stosowałem popularny opierdaling stosowany.
We wtorek było odkrywczo z Werą. Miałem w dupie nosie, gadki mamy, że co to będzie jak się na wyjazd rozchoruje. Powiedziałem, że jak się rozchoruje, to będę łykać jej cudowne homeopatyczne wynalazki. Znaleźliśmy w końcu tajemne miejsce, gdzie nikt nie paczy. Zimno nam było, ale ogólnie wypad udany, na obrzeżach miasta. Chcieliśmy jeszcze do lasu pójść, ale Wera się zniechęciła do przechodzenia przez jezdnię na której samochody jeżdżą minimum 70 km/h. Wera prawie się fochnęła. Matka do niej zadzwoniła a ja krzyczałem do fona: "Z KIM TY TAM ROZMAWIASZ!" . Oczywiście mnie goniła, i wypadł jej po raz setny telefon. Ogólnie jest wspaniale :) . 
Środa była dziwna, bo zaspałem na korki. Ojciec cały w nerwie, do dzisiaj się do mnie nie odzywa. Przejdzie mu :) . Of course korki z biologii najważniejsze... Well, why not. Jeszcze się spotkaliśmy z Werą, ale bardzo krótko. Zrobiliśmy TO i pożegnaliśmy się...
Dziś 1,5 h  temu wróciłem. 10 rano, budzę się na korki z fizy i chemii. Lubie, ale w niedużych dawkach. Potem coś zjadłem i o 13 poszedłem na bio. Całkiem ciekawie pani tłumaczy, jak na nudność przedmiotu. Później wypożyczyłem 2 pierwsze części sagi Kinga, a potem musiałem iść po rakietę do stołowego. Mój wybór to Butterfly Timo Boll 900 z prostą okładziną Addoy 1.9. Well, why not, najwyżej wymienię gumę. Jak szedłem przez długi czas, słuchałem sobie metalu. Stwierdziłem, że muszę sobie w końcu kupić słuchawki Shure. W EPkach Creativa wg. mnie nie ma za grosz pierdolnięcia. Jak będzie Wi-Fi w Szklarskiej będę opisywał moje przygody na stoku. Do zo!

niedziela, 29 stycznia 2012

Welcome everybody!

Witam na blogu! Nazywam się Marcin i jestem jak na razie jedynym chłopem na tym blogu. Na stronie będę opowiadał świat oczyma chłopaka.
O mnie:
Zainteresowania: Tenis ziemny i stołowy (gram od 5 lat, me gusta!), sport ogólnie. Lubię też śpiewać na szkolnych imprach XD.
Muzyka: Głównie ambitny metal (czyli nie zespoły typu np. Behemoth), z przykładów może być Sabaton, Nightwish, Blind Guardian. Czasem posłucham co wypuszczą amerykańskie rockowe chłopaki ;).
Książki: Młodzieżowe sci-fi, np. Harry Potter(stareeee), Gone, Zwiadowcy
Filmy: Komedie, Wojenne, Szpiegowskie i Niekryty na YT (xd)
Związany z Czu Czu (czemu na blogu o Nas nie piszesz ;)), ma 13 lat, chyba wszystko.

sobota, 28 stycznia 2012

U Czu Czu.

A więc... Najpierw trochę informacyjnie:
1. Usunęłam kilka swoich notek, jedną (ostatnią) przypadkowo i tą ze zdjęciami. Później może wyjaśnię o co chodzi.
2. Marcin <z którym teraz chodzę> chciał dołączyc do autorów, więc za zgodą Lisia <Anka nie zdążyła odpisac, ale już i tak było 2:3> dołączy do bloga jak odbierze wiadomośc.
3. Lisia i Ankę z administratorów zrobiłam znowu autorami <nie fochajcie>. I tak znacie hasło do mojej poczty, więc jak chcecie coś zmienic to spk.

Teraz siedzę z Mikim (moim siostrzeńcem) i oglądamy "Scooby Doo i Król Goblinów". Ma zajar z tego, że mam tyle tych filmów. :D
Trochę o wczorajszym dniu...
Mieliśmy dwie lekcje (matmę i historię). Emi jest na plenerze, więc siedzę sama. :( Ale w czwartek nie było Izy, więc siedziałam z Moniką, a w piątek z Marcinem (Bartka P. nie było). Pierwszy raz nie ma nic z matmy. :D
Na przerwie wkurzyłam się na Olimpię i zepsuła mi trochę dzień, ale kit. Potem poszliśmy do kina. Ja ślizgałam się na chodniku i musiałam się trzymac Izy i Anki, żeby nie upaśc. Byłam jeszcze podłamana tym co mi Olimpia powiedziała <nie ważne co>, ale Monika, Anka i Ania W. mnie pocieszyły. W kinie siedziałam pomiędzy Moniką i Cinkiem (trochę się trzymaliśmy za ręce). Byliśmy na "Czasie Wojny", po angielsku "War Horse" XDDDD Dobre tłumaczenie. Film był o koniu, który wychowywał się na farmie, a potem go zabrali na wojnę i takie tam. Smutne :( Poryczałam się na tym.
Po kinie wróciliśmy do szkoły, Ania W. pożegnała nas mówiąc:
- Wesołych ferii, żebyście się nie nudziły.
Jeszcze coś tam było. Ja wyszłam i powiedziałam:
- To samo co Ania.
Ja nie wymyślam życzeń. :D
Potem poszłam z Marcinem. Chodziliśmy po mieście, ale i tak w końcu lądowaliśmy przy Pasażu. Fajnie było. <3 Nwm co napisac, bo nie umiem tego zbytnio ując... Marcin napisze. :3
Dzisiaj Czu Czu się ciągle na mnie gapiła przez okno. Drapała i wgl... Zazdrosna o Marcina. :D
Jutro zapewne będę się nudzic, chyba, że pójdę z Lisiem gdzieś. W poniedziałek z Cinkiem, a potem horror z Anką, we wtorek znowu nic, środa z Moniką. Fajnie będzie. :3
Zdjęc żadnych nie mam. Jutro może zrobię kotkom albo komuś/czemuś tam. Zobaczę.
Okey, kończę. Pa!

sobota, 14 stycznia 2012

Piątek i trochę czwartek z Czu Czu ; 3

Miałam dzisiaj iść gdzieś z Lisiem, ale zbytnio nam się nie chce. Więc opiszę wczorajszy dzień.
Mieliśmy na ósmą : / Jak zawsze niestety. Iza wykłócała się ze wszystkimi, że historia jest pierwsza i nie dała przyjąć do siebie, że jest druga. Ale wgl jak wchodziłam do szkoły to Bartek K. powiedział mi 'hey'. Ja na niego taki zong, ale jako osoba kulturalna (xD) odpowiedziałam. Najlepszy był zdziw Emi jak wchodziłyśmy po schodach i szedł Jakub z 1b, a ja do niego 'Ty idź pierwszy', a on 'Nie, ty idziesz pierwsza' ;D Wyjaśniam:
W czwartek po hiszpańskim zeszłam do szatni, przebierałam się i przyszedł Jakub. Stanęliśmy w dzwiach w dokładnie tym samym momencie i ciągle 'Ty idź pierwsza' 'Nie ty' 'Ty' 'No idź'. Najlepsze Kuby 'Zupa nie wystygnie' xD Albo jak ktoś przechodził to ciągle 'On potrafi!' albo (w jego przypadku) 'Ona potrafi!'. I powtarzaliśmy to samo przy drzwiach od szkoły i furtką ;D Wygrał, bo ja 3 razy przeszłam pierwsza.
Powracając do piątku. Nie chce mi się opisywac lekcji. Tylko tyle, że pani na matmie zaczyna mnie chwalić o.O I na drugiej lekcji zamiast historii mieliśmy takie spotkanie z Ukraińcem, w czwartek mieliśmy z Włochem ; D Wszyscy zajar, że Marcin ze mną siedział xD Iza z Emi przed nami usiedli, żeby nas 'zasłaniać' ;D Trzymaliśmy się trochę za ręce, ale tylko jak Emi nie patrzała (a paczy się ciągle) więc niedługo. Na przerwach oczywiście przytulanie się z nim, wzajemne łaskotanie się po brzuchu, pieszczenie po twarzach i chodzenie pod bibliotekę, żeby uniknąć ciągłego 'Noski, noski Eskimooski', czyli ostatnio główny tekst naszej klasy, kiedy widzą nas razem. Czyli mówią to ciągle. Tym bardziej jak ciągle im mówimy 'Nie chodzimy ze sobą!!'.
Na jednej z ostatnich przerw Mai zaczęło odwalać i mówiła, że nie zgadza się na nasze 'małżeństwo', ponieważ Marcin zdradza mnie z Anką xDDDD Wszystkie dziewczyny otoczyły mnie wpychając w kąt i odpychając go ode mnie :C Najlepszy był bulwers Majki jak potem znowu zaczęliśmy się tulić do siebie :3
Na innej siedziałam przymulona i Marcin pomyślał, że jestem na niego fochnięta, więc ja 'Nie mam focha. Zobacz' i go przytuliłam. Udzieliło się innym i zaczęli mówic 'Wera, pokaż że nie masz focha'. Głównie Anka i Marcin, no ale ; 3
Jeszcze trochę o czwartku:
Przerwy z Marcinem oczywiście <3 Najlepsza była jak poszliśmy pod bibliotekę. Zaczął mnie znowu łaskotac po brzuchu, a ja położyłam mu się na kolanach. Trochę zboczenie musiało wyglądać xD Potem Trzcinek do mnie: 'Wera, przypomniało mi się, że tu są kamery...' i zaczęliśmy uciekać. xD Ja się wywaliłam o kosz na śmieci ;D
Oki, to tyle. ; 33

czwartek, 12 stycznia 2012

-.-

Usuwają ObsessionOctopus .
 Co to ?
Po 1. Nie co to ? Tylko : Kto to?
Po 2. To osoba, która tłumaczy Kucyki Pony napisy (własne) i dubbing (z MiniMini)
Po 3. Dlaczego usuwają jego filmiki?
Po 4. Usuwają, bo firma, która jest producentem MLP ma wonty do niego, że publikuje nie swoją własność. -.-

Filmik na dowód tego:













No niestety . :-(
Będę tęsknić. I jestem wkurzona.

Ale mam malutką nadzieje, bo OO (w skrócie ten ObsessionOb...) na początku teog filmiku dodał coś ,  jak obejrzycie choć początkek to się dowiecie.


Papa!!

czwartek, 5 stycznia 2012

Dzisiejszy dzień u Czu Czu

Oki-doki. Dzisiaj ostatni dzień w szkole < 33 Teraz długi weekend. Jeej! Znowu zakład z Marcinem kto dłużej wytrzyma na gg ;D
Najpierw muszę napisac coś bardzo ważnego:
Wuwu! <33 Nie zapomnimy cię [*]
A teraz o co chodzi dla tych, którzy nie w temacie: wczoraj na jakiejś lekcji mieliśmy zastępstwo z panią dyrektor, która prowadzi równocześnie wolontariat. Sortowaliśmy zabawki dla dzieci. Ja, Emi, Anka, Marcin i Max zajar każdą zabawką xD Ale ja z Trzcinkiem głównie szukaliśmy jakiegoś kota. W końcu się znalazł jeden <3 Monika nam go dała, ale potem wszyscy chcieli nam go za wszelką cenę zabrac. Biedny kotek latał po całej klasie to ode mnie to do Marcina. Bieedactwo :C Potem przyłączyli się do "Obrońców Kotka" jeszcze Anka i Emi (i chyba Max, nie pamiętam). Sebastian gwałcił Marcina, żeby zabrac mu kota ; / :C
Niestety w końcu musieliśmy go oddac. Bartek P. nie pozwolił nam nawet zanieśc worka w którym był kotek, żeby sie z nim pożegnac.
Na następnej przerwie wymyśliliśmy mu imię: Wuwu. Lisiu przysłał mi moje zdrobnienia, które znalazł na jakiejś tam stronie i było tam Wuwu. Niestety (moja głupota mnie przeraża) wysłałam je też Trzcinkowi i dlatego nazywa mnie teraz Werucha albo Weranda (a ja go Marcia i Mario). Udzieliło się to innym. Werucha kojarzy się wszystkim oczywiście z tym jakby zamienic 'e' na 'y'. Oba są wkurzające, ale da się przeżyc.
Przedwczoraj (około) zerwałam z Bartkiem. Nie miało to już sensu. W szkole udawał, że mnie nie zna, każda rozmowa z nim kończyła się tym samym "Zmienię się". Nie jest mi smutno, przeciwnie. Lepiej mi bez niego. Ważne że mam dobrych przyjaciół, chłopak póki co nie jest dla mnie aż tak ważny.
O dzisiejszm dniu nie chce mi się zbytnio pisac. Miałam 2-przerwowego focha na Marcina. Byłam (i jestem) na maxa wkurzona na Izę (zgapiła ode mnie Mario na Marcina -,-). Mieliśmy dwa polskie i na obu była gramatyka ;/ Dostałam 5 z religii i chemii. No i ogólnie nawet spk. Miałam dzisiaj bluzę z pomponami i Marcia z Bartkiem B. mnie nimi okładali, a Max łapał je i ciągnął tak, że z jednej strony sznurek był krótszy. Dostałam kilka razy w oko ;/ Ale i tak kocham moją klasę <3 Luiza dzisiaj idzie na 'spotkanie' z Królem Marcepanu ;3 Dlatego zabroniła mówic na Trzcinka Marcepan xD
Zdjęcia Wuwu w edicie, bo nie mogę znaleźc fona

Edit:

I jeszcze: około 6-7 osób powiedziało/napisało mi że ładnie wyglądam z Marcinem, że mam z nim chodzic i wgl -,-' To przyjaciel! Przytula się do wszystkich, te zdrobnienia są, żebyśmy mogli się nawzajem wkurzac, a spędzanie ze mną przerw jest normalne. Czemu? Powtarzam - bo to przyjaciel!
No i dzięki tym przerwom i rozmowach ze mną na gg stał się zboczony ;] ;3 Nie ma za co Marciu ;D (wiem, że tego nie czytasz ;P)

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Ała moja ręka.

Narzekamy.
Dzisiaj rano było tak, że nie mogłam znaleść mojego identyfikatora. Jechałam z tatą, więc wstópiliśmy do babci. Spędzałam u niej kilka dni świąt, więc możliwe, że własnie tam był. Wywróciłam cały pokój do góry nogami. Mianowicie ciuchy z połek, książki i inne rzeczy. Materac od łóżka wywrócony. (prze ó czy u , nie wiem wybaczcie moją ortografie). Potem znów do domu i do szkoły, pogodzona z faktem mojej 1 wizyty u pedagog. Ale tak szperam w plecaku i oto ten kawałek tekturki, włożony w prostokąt z plastiku zawieszony na niebieskiej wstążce. Potem ja to lekcje. Fizyka. Wszyscy mówią, że to zło, że jej nie nawidzą, pewnie dla tego, że wydaje się trudna i dla niektórych mózgów jest. Ale przyznajmy ja nie jestem (co napisać, żeby nie głupia, bo wtedy wyjdzie, że większość mojej klasy taka jest, a ja nie chce nikogo obrazić) taka, że wystarczy mi 3 albo 4 (ale 4 to czasami jak coś mam z humorem).Dla mnie fizyka jest całkiem prosta. Szczególnie jak się wykuje teorie to zawsze połowa sprawdzianu. Więc 3.
Zeby nie zanudzać. przejde dalej. Polski. Hmm. . Tu mieliśmy (ZNOWU) omawianie Opowieści Wigilijnej . Z ostatniej i tej lekcji z plusów wyszła mi 5.
I mój koszar. W-F.
Skakanki. Pomysłam "Ok, nie jest źle. Przecież lubie skakamki."
I pierwsze zadanie. Obiegnij od czarnej do czarnej lini, skacząc przez skakanke. W 3 odcinku ta super linka zaczepiła mi się o nogę i się wywaliłam, centratnie na rękę albo łokieć. Nie wiem do końca. Bo to działo się tak szybko . Nie mogłam wstać tak mnie bolało. Pani mi pomogła i poszłam z Olą (nie Truską) do higieniski. W drodze do niej tak mi było słabo, miałam mroczki przed oczami. Myślałam że zemdleje. Doszłam do gabinetu. Pani kazała mi się położyć.Nasmarowała mi czymś łokieć i owinęła bandażem. Wróciłyśmy . A tam. Najlepsza rzecz chyba jaką robiłyśmy od początku roku. Skakanie w grupach na skakance. :/ Akurat ja ma takie szczęście.
Potem dowiedziałam się że w środy będziemy mieć zajęcia łyżwiarkie. Od 16 do 17.
Czemu? Czemu akurat w środę musze mieć flet. :/
No ale trudno się mówi . Może będzie głupio i nikt więcej nie pójdzie na te zajęcia. W końcu nadzieja umiera ostatnia. :)
Dalej. hmmm....
Nudne lekcje w stylu godz.wych . i chemi. Mieliśmy wypisać swoje słabe i mocne strony. Mocne 7 Słabe 0
Miałam słabe jedno, ale było głupie i zmazałam  .   :P
Potem pani nam mówiła jakie ocenu z zachowania będziemy mieć. Ja jak zwykle Wzorowe. Już 7 rok będe je mieć . :)
I do  domu. Następnie flet. Mamy nowego ucznia. 4 albo 5-klasista. I myśli że będzie grąc z nami. Nie okłamujmy się utwory które gramy są trochę trudne. W sumie zależy które.
A i jeszcze kiedy wracałam umówiłam się z Truską na łyżwy w czwartek. Skoro mamy w piątek wolne i mini długi weekend. 3 dni ! ZAwsze jakieś pocieszenie.
No i wracam z fletu. A moja mama , " zapomniała" kupić kremu na zbicia. Bo nie przechodziła koło apteki. A teraz się męczę z tą ręką. I takie utudnienie że to lewa , a ja jestem loworęczna.

No to pa. !!  Do następnego wpisu . ! <3

HEY !

Niedawno przypomniałam sobie o pewnym filmie i chciałam Wam go polecić. Tytuł filmu to SWENNEY TODD : DEMONICZNY GOLIBRODA Z FLEET STREET lub po prostu SWEENEY TODD :D.

Film nie jest najnowszy bo z 2007 roku, więc jest możliwość, że go oglądaliście :). Mimo to ten film wymaga obejrzenia go co najmniej dwa razy : ).

O filmie

Ekranizacja przebojowego broadwayowskiego musicalu. Kiedy Sweeney Todd przybywa do Londynu z poczciwym młodym żeglarzem Anthony Hope'em, poznaje panią Nellie Lovett - właścicielkę cukierni. Kobieta rozpoznaje w Sweeneyu Benjamina Barkera, który został przed laty wygnany z miasta przez bezwzględnego Sędziego. Złoczyńca wraz ze swoim podwładnym uknuł podły plan - podczas nieobecności Barkera brutalnie zgwałcili jego żonę i porwali córkę, Johannę. Teraz już jako Sweeney poprzysięga im zemstę.

Film Tima Burtona, a Sweeneya gra Johnny Depp, czyli 2 w 1, moje ulubione połączenie ;)

Oczywiście nie można pominąć genialnych aktorów takich jak :

Alan Rickman

Helena Bonham Carter

I wielu innych, ale tych dwóch zapewne skojarzycie z Harrego Pottera :)

Dla mnie film jest genialny, naprawdę wyobraźnia niektórych ludzi nie zna granic :)

Zwiastun filmu
Jeśli nie chce się Wam otworzyć tu jest link :) :
http://www.youtube.com/watch?v=paVqecUrwW8&feature=fvst
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

www.filmweb.pl/taste-o-meterSprawdźcie wasz gust filmowy : ). Trzeba ocenić 50 filmów, ale jak dla mnie to nie stanowi problemu :).



PAA !




niedziela, 1 stycznia 2012

Co wyniknęło z nojej nudy ?

Hey .  To ja. I jak na początek może co dzisiaj robiłam . Yyy.
Chyba w sumie nic o czym warto by było napisać. Wiem 1.1.2012, ale ja nie wyjedżam nigdzie. Poza tym jutro szkoła : /  . Trudno się mówi. Tak po krótce. Wstałam o 11. TV. Zjadłam śniadanie o 13. Wcześcniej troche postprzątałam. O 15 do kościoła. O 16 obiad. O 17 przygotowanie się do szkoły. Tzn mit na historie, i to wszystko. Nie wiem kiedy, ale chyba jeszcze w styczniu będziemy omawiać Małego Księcia. Mój brat miał to w 3 kl. gim. i musiał pisać głupią rozprawkę, ale takie szczęscie, że ja jeszcze rozprawki nie miałam. Tak wiem, że ględzę o szkole. :P Ale kit. No i w Małym Księciu jest rozmowa z lisem .  I zaczenie się o lisek , nie wiedziałam, że byłaś w tej książce. Oby czegoś takiego nie było. Albo teraz piszę, że będzie a w szkole nie będzie, a gdybym nie napisała to by tak gadali . Ok jak ktoś nie rozumiał czyta od początku. Albo nie zawraca sobie głowy moją techniką pisania. No i tak od 17.30 się nudzę. Chwilę oglądałam filmiki na YT. Potem takie filmik oglądałam o avatarach (nie film) i wygooglowałam sb takie kreatowt avatarów i sobie kilka zrobiłam (2)
Wiem dziwne, ale 2 gorsze. Bo nie było fajnych minek .


Najbardzie podobne do mnie jak mi się udało zrobić. Ale tu i tak wyglądam o conajmniej 10 kg więcej . (Mam dużą niedowagę, ale mieszczę sie w normie, a przynajmniej mieściłam we wrześniu)

No i tak sobie myślę i weszłam na stronkę z obrazkami i wpisałam My little pony Friendship i s magic i wyskoczyło mi program do kreowania kucyków. Zajebisty program dla fanów MLP: FiM
I dalej myślę wykreuję dzieci 6 głównych bohaterek. Oto one :
Dziecko Applejack, w sumie wygląda całkiem jak Applejack. Ale to jej DZIECKO!!!


Dzieko Fluttershy. Skupiałam się żeby nie wyglądała już jak ona. Więc ciemniejsze włosy, inne oczy i piegi.

Dziecko Pinkie Pie. Ciemiejszy róż i inne włosy (chodzi o kolor), bo w dzieciństwie Pinkie miała takie same włosy.

Dziecko Rainbow Dash. Niebieska karnacja i 2-kolorowe włosy. To widoczna różnica.


Trochę podobna do swojej mamy Rarity.  Może trochę inne włosy bardzie granatowe.


Oto dziecko Twilight Sparkle. Włosy zielone nie do końca pasują, ale wie widziałam jakie dać. A fioletowych jak Twilight nie chciałam .

No i już koniec. Nie jest to dokońca opis dnia, ale chciałam coś napisać. A też nie miałam weny.