poniedziałek, 6 lutego 2012

U Czu Czu

Miałam nie pisac, ale coś mi się nie udało... 4 dni, i tak nieźle.
Wszyscy wyjechali. :/ Prawie. Anki nie ma, Marcina, Emi chyba też, Luiza... Dobrze, że przynajmniej Lisiu został. I Olga, Monika. Ale i tak czuję się jakoś pusto. :( Nie widziałam się z Cinkiem od środy, nie pisaliśmy od soboty, zapewne dlatego.
Oki, co ja wczoraj robiłam? Byłam z Anką. :D Przede wszystkim - brawa dla mnie. Myślałam, że Anka wyjeżdża w pierwszym tygodniu. Tylko o 8 dni mi się pomyliło. I tak nieźle.
Poszłyśmy nad Strumyk, ale pies Karoliny <dobrze pamiętam?> poszedł za nami. Wychodził ciągle na ulicę. Jakiś facet pokazał nam ręką, że mamy go zabrac. Anka do niego: 'Weź idioto, nie mój pies'. A potem jak pojechał: 'On miał okno otwarte, co nie...?'. Szłyśmy po torach, bo fajniej. Co chwilę w ziemi były takie dziury. Ja się ich bałam. XD Najlepsze jak Ania powiedziała: 'Do każdej dziury można coś włożyc'. Moje oczy - o.O. Jak powiedział kiedyś Marcin - 'Ah, te niedopatrzenia w tekście'.
Przez cały czas jak szłyśmy darłyśmy się: 'CZU CZU!' albo <to raczej ja> 'KOTY! KOTY! KOTY!'. Nie przyszła. :( Chyba już nie wróci... Piratki też nie ma. :( Z Olgą łączymy się w bólu po stracie kota. :(
Doszłyśmy do dosyc dużego pagórka. Chciałyśmy przyjśc jeszcze raz i zjechac z niego na sankach. Byśmy sie zabiły, ale mówi się trudno. Jak wracałyśmy to Tofik <ten pies co za nami poszedł> nie chciał iśc. Krzyczałyśmy żeby przyszedł, a ten idiota pobiegł tak jak szłyśmy najpierw *facepalm*. Poszłyśmy torami, a on przez pola, koło domu Maksa L. i Adriana. Ale i tak Tofik jest fajny. Ma dredy. XD
Jak wróciłam to na gg z Liskiem sporządziłyśmy listę co będziemy robic podczas wakacji. Lisiu - miałam jeszcze kilka pomysłów. Zapisałam je sobie na ręce, a potem poszłam się myc, wszystkie się zmyły. Żadnego nie pamiętam. XD Na to się chyba trzeba leczyc... I ta twoja piosenka. :D Nie mogę z niej.
Oki. To jeszcze napiszę o niedzieli. Byłam u Lisia. :) Pograłyśmy trochę w Simsy, pogadałyśmy, a potem miałyśmy iśc nad Strumyk, ale Lisek chciał najpierw do swojej babci po coś tam. O! Po kasę! Ja cały czas mówiłam o tym, że będę rządzic całym światem :D Bo będę! Jak KTOŚ załatwi mi w końcu tą Europę...
Lisek chciał przejśc koło budowy, więc poszłyśmy krótszym przejściem przez takie podwórko. Nie pamiętam kogo, ale Lis może tam sobie przechodzic kiedy chce. Błąd. Tam był taki śliiiiiiiiiczny kotek. <33 Zakochałam się. Ale Lisek zaczął mnie ciągnąc, że nie mój kot. Ja, że go im zabiorę. XD A potem taki facet co tam mieszka wyszedł. :D Zdjęcia kici:


Robione fonem, dlatego słaba jakośc, ale pierwsze nawet ładnie wyszło. Hym... Jak wróciłam jarałam się dwiema rzeczami. Pierwsza:


Ciasto z maryśką. Gdybym była głupsza <tak, da się> to bym cpała. No ale chcę jeszcze trochę pożyc <moje nerki + marycha, amfa itp. = Kaboom! Wery nie ma>. To przez to reggae zaczęły mnie wgl obchodzic. Ruch Rastafari uważa, że marihuana powinna byc legalna. Co więcej - w swoich obrzędach, regularnie cpają i posługując się jakimś cytatem z Biblii udowadniają, że Bóg chciał żebyśmy wykorzystywali rośliny tak jak chcemy i w jaki sposób chcemy. Mądre nawet.
Druga rzeczy to mój ukochany Simon's Cat. Zastępuje mi Czu Czu. Z Olgą w 6 klasie na przerwie oglądałyśmy książkę z nim. <33 Oto i on:

Normalnie kocham tego kotka. <33 Dobra, notka wyszła dłuższa niż myślałam. Pisałam ją 40 min!! Nieźle. Paaa!

5 komentarzy:

  1. Yaay, fajny koteczek :'3 A tego kotka z filmiku też bardzo lubię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Nieprawda! A marycha to co? XD I mam jeszcze inne tematy, ale od pisania o tym mam Marcina. XD

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :)