poniedziałek, 2 stycznia 2012

Ała moja ręka.

Narzekamy.
Dzisiaj rano było tak, że nie mogłam znaleść mojego identyfikatora. Jechałam z tatą, więc wstópiliśmy do babci. Spędzałam u niej kilka dni świąt, więc możliwe, że własnie tam był. Wywróciłam cały pokój do góry nogami. Mianowicie ciuchy z połek, książki i inne rzeczy. Materac od łóżka wywrócony. (prze ó czy u , nie wiem wybaczcie moją ortografie). Potem znów do domu i do szkoły, pogodzona z faktem mojej 1 wizyty u pedagog. Ale tak szperam w plecaku i oto ten kawałek tekturki, włożony w prostokąt z plastiku zawieszony na niebieskiej wstążce. Potem ja to lekcje. Fizyka. Wszyscy mówią, że to zło, że jej nie nawidzą, pewnie dla tego, że wydaje się trudna i dla niektórych mózgów jest. Ale przyznajmy ja nie jestem (co napisać, żeby nie głupia, bo wtedy wyjdzie, że większość mojej klasy taka jest, a ja nie chce nikogo obrazić) taka, że wystarczy mi 3 albo 4 (ale 4 to czasami jak coś mam z humorem).Dla mnie fizyka jest całkiem prosta. Szczególnie jak się wykuje teorie to zawsze połowa sprawdzianu. Więc 3.
Zeby nie zanudzać. przejde dalej. Polski. Hmm. . Tu mieliśmy (ZNOWU) omawianie Opowieści Wigilijnej . Z ostatniej i tej lekcji z plusów wyszła mi 5.
I mój koszar. W-F.
Skakanki. Pomysłam "Ok, nie jest źle. Przecież lubie skakamki."
I pierwsze zadanie. Obiegnij od czarnej do czarnej lini, skacząc przez skakanke. W 3 odcinku ta super linka zaczepiła mi się o nogę i się wywaliłam, centratnie na rękę albo łokieć. Nie wiem do końca. Bo to działo się tak szybko . Nie mogłam wstać tak mnie bolało. Pani mi pomogła i poszłam z Olą (nie Truską) do higieniski. W drodze do niej tak mi było słabo, miałam mroczki przed oczami. Myślałam że zemdleje. Doszłam do gabinetu. Pani kazała mi się położyć.Nasmarowała mi czymś łokieć i owinęła bandażem. Wróciłyśmy . A tam. Najlepsza rzecz chyba jaką robiłyśmy od początku roku. Skakanie w grupach na skakance. :/ Akurat ja ma takie szczęście.
Potem dowiedziałam się że w środy będziemy mieć zajęcia łyżwiarkie. Od 16 do 17.
Czemu? Czemu akurat w środę musze mieć flet. :/
No ale trudno się mówi . Może będzie głupio i nikt więcej nie pójdzie na te zajęcia. W końcu nadzieja umiera ostatnia. :)
Dalej. hmmm....
Nudne lekcje w stylu godz.wych . i chemi. Mieliśmy wypisać swoje słabe i mocne strony. Mocne 7 Słabe 0
Miałam słabe jedno, ale było głupie i zmazałam  .   :P
Potem pani nam mówiła jakie ocenu z zachowania będziemy mieć. Ja jak zwykle Wzorowe. Już 7 rok będe je mieć . :)
I do  domu. Następnie flet. Mamy nowego ucznia. 4 albo 5-klasista. I myśli że będzie grąc z nami. Nie okłamujmy się utwory które gramy są trochę trudne. W sumie zależy które.
A i jeszcze kiedy wracałam umówiłam się z Truską na łyżwy w czwartek. Skoro mamy w piątek wolne i mini długi weekend. 3 dni ! ZAwsze jakieś pocieszenie.
No i wracam z fletu. A moja mama , " zapomniała" kupić kremu na zbicia. Bo nie przechodziła koło apteki. A teraz się męczę z tą ręką. I takie utudnienie że to lewa , a ja jestem loworęczna.

No to pa. !!  Do następnego wpisu . ! <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)